Jak w każdy czwartek Gienek z księdzem Piotrem i Fryderykiem przyjechali do małej wioski Cutchogue, na północnym krańcu Long Island. Ran jak zawsze ksiądz odprawił Mszę świętą, a potem siedział w kancelarii parafialnej. Fryderyk zatem wymknął sie z domu i gdzies zniknął.
– Gdzie jest Freddy? – zapyta Gienek księdza
– Wydaje mi się, że poleciał myszkować do zakrystii. Możesz mu powiedzieć, żeby nie zapomniał, że obiad jest o drugiej.
– OK. Pójdę. – rzucił Gienek i już go nie było. Zawsze lubił siedzieć w zakrystii i przeglądać różne fajne rzeczy, któe tam można znaleźć. A to zrobić porządek w lekcjonarzach, a to powiesić alby ministrantów, które jakoś tak po niedzieli zawsze widzą … dziwnie, a to sprawdzić, czy kwiatki na ołtarzu są podlane.
Zakrystia była uchylona. W środku zastał Fryderyka.
– No czesc, co czytasz? – zapytal Gienek widząc, że ten siedzi pochylony nad jakas ksiazka.
– A Pismo swiete czytam, a bo co? – odburknal Fryderyk. Nie lubił, gdy mu ktoś przerywał w tym, co robił. Zwłaszcza, że czytanie jeszcze nie przychodziło mu łatwo.
– No to bardzo dobrze. – powiedzial pogodnie Gienek. – Tylko dlaczego, skoro czytasz Biblię, to masz taką strasznie ponurą minę? To przecież Dobra Nowina jest, a nie zła?
– no nie ponurą, ale poważną. Bo tu akurat jest o takich ludziach, co to nie uwierzyli w Pana Jezusa. I chcieli Go nawet z góry w przepaść zrzucić. No i potem Pan Jezus sobie poszedł od nich. I sobie pomysślałem, że to tak głupio nie uwierzyć. Bo jak to. Tyle ludzi wierzy, a oni nie uwierzyli.
Hej, no zaraz, zaraz. – zaoponowal Gienek – no wcale wtedy to nie było tak za dużo tych ludzi, co wierzyli a Pana Jezusa. Więc im nie było wcale łatwo uwierzyć.
– no ale żeby od razu na Pana Jezusa z góry chcieć zrzucić?
– no, co to to nie. masz rację, że źle chcieli zrobić. W koncu Pan Jezus im tylko powiedział prawdę, że obcy poganie łatwiej przyjmują wiarę, niż oni, Pana Jezusa sąsiedzi.
– A ja sobie tak myślę, czy im tak już zostalo, czy może potem się nawrócili?
– no może tak. Bo w innej Ewangelii jest napisane, że jak Jezus przyszedł do Galilei, czyli w tą samą okolicę, to choć Jezus sam mówił, że prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyznie, to jednak w niego uwierzyli, bo widzieli znaki, jakie Pan Jezus robił.
– o, no to fajnie. Bo już myślałem, że oni tak na zawsze się na Pana Jezusa pogniewali.
– no, może niektórzy tak, a niektórzy nie. Tak to już jest w życiu, ze niektórzy uwierzą w Pana Jezusa od razu, inni dopiero jak zobaczą jakiś cud, inni jak jeszcze coś innego, a inni to w ogóle nie uwierzą….Ale to nie ma co się na tych, co nie uwierzyli gniewać, prawda?
– No prawda. W koncu Pan Bóg nie jest jak Darth Vader. tak, wiem, sam mi to mówiłeś już.
– ale wiesz co, to ja sobie myślę, że czasami to nasza wina jest, że ci inni nie uwierzyli w Pana Jezusa.
– no a czemu?
– no bo jak oni mieli uwierzyć w Pana Jezusa, skoro nikt im o nim nie opowiedział i mu Go nikt nie pokazał? A chrzescijanie powinni być jak Pan Jezus i innym o Nim mówic, co nie?
– no właśnie.
-żeby ludzie widzieli dobre czyny w nas i chwalili Ojca, który Jest w Niebie!
Fryderyk westchnął głeboko. „No, żeby to jeszcze takie łatwe było…”
Najnowsze komentarze