Budzik zadzwonił przez 6 rano. Za oknem jeszcze długo miało nie być jasno. Fryderyk zwykle jeszcze przez chwile przeciągał się licząc na to, że może jednak okaże się, że to wakacje i nie trzeba tak wcześnie wstawać. Ale tym razem zerwał się nadspodziewanie szybko. Przeżegnał się, odmówił „Ojcze Nasz”, „Zdrowaś Mario” i „Chwała Ojcu” i poleciał do łazienki. Jak na Szopa Pracza przystało, umyty i uczesany zbiegł na dół. Ksiądz Piotr siedział w kuchni i pił kawę przeglądając poranną gazetę.
– a ty co tak wcześnie na nogach dzisiaj? – zapytał
– a nie, nic. tak tylko mi jakoś się spać nie chciało. – odparł Fryderyk
Ksiądz Piotr popatrzył na niego podejrzliwie.
– za dobrze cię znam, żebyś mi taki kit wciskał.
– No… yyyy… bo ja, no tego…. – plątał się w zeznaniach – no bo Adwent się zaczął i ja sobie pomyślałem, że może ja bym tak się trochę ogarnął, bo jak Pan Jezus przyjdzie, a mnie zastanie w łóżku, to będzie trochę głupio. Więc postanowiłem, że będę wcześnie wstawał i się modlił.
– hmmm. no niby racja. A Gienek? Śpi jeszcze?
– tak, tak. On śpi. Bo on to taki śpioch jest. A widzisz, ja nie. Ja jestem dzielny i wreszcie będziesz mnie mógł pochwalić.
– no Freddy, i cała akcja na nic. – załamał ręce ksiądz.- Przecież sam mówiłeś przed chwilą, że chodziło ci o to, by się modlić, a nie modlimy się przecież po to, by tych, co się modlą pochwalić, a tych ci się nie modlą skrytykować. Modlitwa ma nas przybliżyć do Pana Jezusa, a nie być czymś, czym możemy napompować swoją pychę!
– To znaczy, że mam nie wstawać i się nie modlić? – Freddy rozłożył bezradnie łapki.
– Ależ skąd! To bardzo dobrze, że chcesz się rano modlić. Ale Jezus mówi: jeśli chcesz się modlić, to nie rób tego na pokaz.
– Aha. no chyba rozumiem. – odpowiedział Fruderyk drapiąc się łapką za uchem.
– No cześć, co słychać? – saspany głos Gienka przerwał ich rozmowę.
-a, słychać, słychać. Własnie rozmawialiśmy z Freddim o modlitwie – odpowiedział ksiądz Piotr.
– O! To fajne. ale chyba zamiast debatować, to lepiej iść się po prostu pomodlić, bo z tego waszego wczesnego stawania adwentowego nic nie wyniknie dobrego. odparł Gienek
– W sumie to fakt. – przytakną Fryderyk i niewiele myśląc podreptał do drzwi. – To ja lecę do kościoła. A wy?
– No jasne. – rzekł Gienek i zarzuciwszy kaptur na głowę podążył za przyjacielem.
– Otwórzcie kościół i zapalcie światła. Zaraz was dogonię. – rzucił za nimi ksiądz Piotr dopijając kawę. – ech.. co ja bym bez nich zrobił. – Westchnął uśmiechając się do siebie.
Najnowsze komentarze