– No cześć, co robisz? – zagadnął Gienek księdza Piotra, który siedział w pokoju nad jakimiś książkami.
– Przygotowuję homilię na niedzielę.- rzucił za siebie ksiądz nie odrywając wzroku od książki.
– a jak to się robi? – zapytał pluszowy zakonnik.
– czytam najpierw czytania dla siebie, modlę się, zapisuję różne myśli, potem szukam podobnych fragmentów w innych miejscach Pisma Świtego, znów zapisuję, co mi się najbardziej podobało i tak dalej. A potem na koniec sięgam po jakiś komentarz na przykład Ojców Kościoła.
– A co to są Ojce Kościoła? – zapytał zwinięty w kłębek Fryderyk, którego rozmowa dwóch przyjaciół najwyrazniej wyrwała z poobiedniej drzemki na fotelu.
– Nie co, a kto. I nie Ojce, a Ojcowie. To tacy bardzo pobżzni i mądrzy ludzie, którzy żyli dawno, dawno temu i psali bardzo mądre i ciekawe komentarze do Pisma świętego. – wytlumaczył ksiądz.
– aaa no to fajnie. A kto to są….- próbował kontynuować Freddie, ale Gienek mu przerwał:
– No i co wymysliłeś dzisiaj?
– a nawet ciekawe rzeczy. Bo dziś Ewangelia jest o Janie Chrzcicielu.
– a to ten gościu, co jadł szaraki oraz miód, i nosił płaszcz z Elbląga? – błysnął Fryderyk
– eeee. no nie zupłlnie. Jadł miód. owszem, ale szarańczę a nie szaraki, a płaszcz był z sierści wielbłąda raczej. – poprawił ksiądz Piotr
– aa, no to prawie zgadłem!
– no, prawie.
– No ale co z tym Janem ? – dopytywał się Gienek. Niby pamietał całą historię o Janie Chrzcicielu, wiedział o tym, że przychodziły do niego tłumy ludzi, by słuchać tego, co mówił, ale i tak zawsze lubił, jak ksiądz opowiadał im biblijne historie, bo zawsze coś nowego było do odkrycia.
– No ludzie przychodzili do Jana i pytali go: „co mamy robić?”
– no to sami nie wiedzieli? Trzeba rano wstać, iść do pracy, zarobić pieniądze, by potem można było kupić sobie prezenty pod choinke. Być przez chwilę zadowolonym, a potem znów od początku, do pracy, żeby….- rzucił Fryderyk
– no, aleś wymyślił…. – Gienek pokiwal głową z politowaniem.
– no, co…. – jęknął Szop.- że niby co źle? aaa. no tak .Wtedy nie było jeszcze choinek, tak?
– no, wiesz, nie tylko to. Bo z tego, co mówisz, to by wynikało, ze najważniejszą rzeczą na świecie są pieniądze. – zaczął wyjasniać ksiądz Piotr – A przecież tak nie jest. I w sumie ci, którzy przychodzili do Jana, to wiedzieli, że coś jest w ich życiu nie tak, że źle robią, bo właśnie tak za tymi pieniedzmi ganiają. Ale nie bardzo wiedzieli, jak to naprawić i czy w ogóle da się cokolwiek jeszcze naprawić. I Jan daje im bardo proste wskazówki: bądź uczciwy w tym, co robisz i dziel się z innymi, tym co masz. Nie mówi o jakiś niezwykle skomplikowanych rzeczach, ale mówi prosto. Tak, żeby każdy, nawet najmniej wykształcony, mógł zrozumieć: dziel się tym, co masz, z tymi, którzy nie mają. Nie oszukuj, nie wymuszaj pieniędzy od innych, nie stosuj przemocy. Proste, co nie?
– no niby proste do zapamiętania, ale jak to zrobić? – zadumał się Fryderyk
– no i słuszne pytanie. Bo w sumie bez Pana Jezusa bardzo trudno jest zrobić coś takiego, jak odwrócenie się od grzechów. Tu potrzeba łaski. I Pan Jezus właśnie tę łaskę chce nam dać. A my, jeśli rzeczywiście chcemy być szczęśliwi nie tylko chwię, ale zawsze, mamy tę łaskę przyjąć i z jej pomocą to wszystki wprowadzić w życie. Ale o tym to będziemy czytać w innym fragmencie Ewangelii. A teraz, jeżeli nie macie nic innego do roboty, skoczcie na dół i pomóżcie w przygotowywaniu naszych parafialnych paczek dla ubogich. I powiedzcie Dianne, ze ja przyjdę, jak skończę homilię. – ksiądz pomachał im na pożegnanie i pochylił się znów nad książkami.
– no fajnie. Ja już lece! – zawołał Gienek i podreptał do biura parafialnego, gdzie czekało na posegregowanie i rozdanie wiele przyniesionych przez parafian kolorowych pakunków, paczek i toreb z prezentami dla ubogich.
– jak to było? – starał się sobie przypomnieć Fryderyk – „kto ma dwie suknie, niech da temu, kto nie ma?”….